sobota, 26 października 2013

[09] Wywiad z Die_Kreatur

Przeprowadzenie tego wywiadu to była czysta przyjemność. Die_Kreatur była wyrozumiała, cierpliwa i pomocna, za co bardzo jej dziękuje. Myślę, iż wyszedł mi lepiej od poprzedniego, ale oceńcie sami.

Jowita: Na swoim koncie miałaś już jedną analizatornię, dlaczego właściwie z niej zrezygnowałaś?
Die_Kreatur: Hm. Hmm. Mówiąc wprost, to dlatego, że jestem nieogarnięta, leniwa i na ogarnięcie szkoły i wszystkich hobby ledwo starcza mi doby, a samotne mierzenie się z głupotą szybko wykańcza psychicznie. Największą efektywność pracy mam wtedy, gdy robię coś jednym ciągiem, a nie mam aż takiej odporności, żeby np. przysiąść na sześć godzin i wytrzymać pięćdziesiąt stron bełkotu spod znaku “so wrong on so many levels”. (Co innego, gdy znęcam się nad takim czymś w towarzystwie, wtedy jest łatwiej.) Z samodzielnym prowadzeniem analizatorni był ten problem, że praca nad analizą mi się przeciągała i przeciągała, aż w końcu ocenialnie zdychały/internet znajdował nowszy lolkontent/postało tyle nowych ocenek, że nikogo by nie zainteresował stan wcześniejszy. Mam kilka rozgrzebanych analiz zaczętych dawno, dawno temu, m.in. KDO i Dark Evaluation.

J: Czyli lepiej Ci pisać analizy kiepskich ocen z Deneve?
dK.:W ogóle wszystko jest lepiej robić z Deneve, albowiem Dę jest wcieloną zajebistością, o. Ale tak, w duecie z nią pracowało mi się o niebo lepiej.

J: Jaki był właściwie początek waszej analizatorni, Karny Kaktus, tzn kto wpadł na pomysł założenia czegoś takiego?
dK.: Przykro mi, nie znamy się na tyle dobrze z Den, żeby udostępniała mi swoje hasło do mózgu.
Ja Zadziwiającą Lekkość Bytu założyłam z fascynacji złymi ocenialniami i poczucia Misji, zaś nawiązałyśmy współpracę, bo... No nie wiem, to chyba całkiem logiczne, że lepiej, żeby zamiast dwóch martwych analizatorni istniała jedna żywa.

J: Myślisz, że analizowanie kiedyś Ci się znudzi?
dK.: Tak, obawiam się, że kiedyś nastąpi ten straszny moment, w którym przyjdzie mi mieć realne życie!!!!
A teraz na serio. Powiedzmy sobie szczerze, mój dorobek nie jest zbyt imponujący. Analizowanie i ocenianie to dla mnie tylko, hm, prace dorywcze. Ogólnie to lubię się tym zajmować, ale muszę mieć chęć i wenę. Blogosfera tak naprawdę to dla mnie jedynie źródło rozrywki i prawdopodobnie taplanie się w tym bagienku znudzi mi się kiedyś jak wszystko inne. Natomiast nie umiem powiedzieć, czy to będzie w tym roku, czy za dziesięć lat.

J: Pewnie wiele osóbek chciałoby, żebyś w końcu dała im spokój, bo słyniesz przecież przede wszystkim jako hejterka. Co o tym sądzisz?
dK.: Cóż ja mogę powiedzieć… Podobno dobrą metodą na zniechęceni do siebie prześladowców jest zamrożenie ich zdjęć w zamrażalniku. Jakby ktoś chciał sprawdzić skuteczność, proszę.
Na dobrą sprawę nie sądzę, żebym rzeczywiście była hejterem. Nie wydaje mi się, żebym obrażała kogokolwiek osobiście (a przynajmniej nie robię tego z premedytacją…) i na pewno nie życzę nikomu źle, ba, ostatnio mam nawet nadmiar wiary w ludzi i dobrej woli. No i mimo wszystko staram się dawać konstruktywną krytykę. Przede wszystkim nie oceniam ludzi, lecz ich pracę lub ewentualnie rozumowanie. Jeśli ktoś moje komentarze bierze za atak na siebie, zalecam odwyk od internetu i większy dystans.

J: Spotkałaś się kiedyś z “zamachem” na własną osobę?
dK.: Tak. Znaczy… No, co tu dużo gadać, ja akurat mam tró paranoję i odruchowo podejrzewam ludzi o wszystko. Zwykle jednak staram się zachować dystans do moich fantastycznych koncepcji, więc a) czekam, aż mi przejdzie, b) kieruję się zasadą “raz - przypadek, dwa - zbieg okoliczności, trzy - wrogie działanie”. (Ferh, jeszcze raz Cię przepraszam! ^^)  Ale już paranoja to swoją drogą, ja naprawdę się zetknęłam z zamachem na własną osobę. Od kwietnia przychodzą mi na maila wielkiej urody anonimy z wyzwiskami.

J: Czy wiesz, a może przynajmniej domyślasz się kto Ci je wysyła?
dK.: Szczerze? Niezbyt mnie to interesuje. Po którymś “spłoń na stosie, jebnięta kurwo” wyrzucanie tej połezji do spamu stało się już rutyną.

J: Wow. Ten ktoś, kto wysyła Ci to już od kwietnia musi mieć naprawdę nudne życie. Teraz zmienimy nieco temat; siedzisz w blogowym światku już jakiś czas. Co takiego interesującego jest w przeglądaniu tylu stron przez tyle czasu? Nie nudzi Ci się to?  
dK.: I tak, i nie. Znudziło mi się np. czytanie durnych opek i innych analizatorni niż NAKWa, w stalkowaniu ocenialni też miałam kiedyś z półtora roku przerwy, ostatniego własnego bloga prowadziłam jakieś cztery-pięć lat temu. Z drugiej strony, odkąd odkryłam Wiadome Forum, nie było momentu, w którym blogosfera byłaby mi totalnie obojętna. Może to dlatego, że bardzo się z forumem zżyłam, a blogaski to wspólna pasja najaktywniejszych użytkowników? W każdym razie inteligencja internautów nie zna granic i chociaż wiele już widziałam, bloggerzy wciąż potrafią czymś zaskoczyć. Słowem, trudno o nudę.

J: O forum Sierzantundsaper słyszy się różne opinie. Mówisz, że udzielasz się tam od dawna - jakie jest więc Twoje zdanie/ Twoja opinia?  
dK.: Przede wszystkim Forum jest dość specyficzny i prawdopodobnie nie wszystkim przypadnie do gustu, jednak ja każdemu gorąco polecam rejestrację. Na pewno wewnątrz wygląda to wszystko trochę inaczej niż z perspektywy autorki, której nagle analiza/stado krytyków rzuciło się na łeb. Po poznaniu nas pewnie łatwiej jest też zrozumieć nasze racje.  
Forumu przede wszystkim zrzesza wykształconych,  oczytanych i raczej kulturanych ludzi z abstrakcyjnym poczuciem humoru i cokolwiek masochistycznym umiłowaniem do obcowania z głupotą i złą literaturą.  Choć jesteśmy znani głównie z wyśmiewania blogasków, znajduje się u nas bardzo, bardzo, bardzo dużo dyskusji na naprawdę najprzeróżniejsze tematy. Istnieje coś takiego jak kultura wypowiedzi czy wzajemny szacunek, wbrew pozorom jesteśmy bardzo otwarci na opinie innych . Forumu jest też miłe i kochane, zawsze można liczyć na jego wsparcie, użytkownicy są pomocni i mają ze sobą dobry kontakt, można się wiele dowiedzieć i nauczyć, a żandarmowie zamiast wlepiać mandaty, wydzielają offtopy. Reasumując, moje zdanie jest takie, że Forumu to najcudowniejszy kawałek internetów i nie wyobrażam sobie bez niego życia. *tyle dużo miłości*

J: Jakie jest najnowsze zainteresowania Foruma?
dK.: Ostatnimi czasy oko Saurona coraz częściej zerka w stronę szabloniarni. Prace wirtuozów photoshopa stały się wreszcie należycie doceniane, tj. tak, jak wcześniej mistrzowski warsztat opkopisarek i ogromna wiedza oceniających. Nadchodzą mroczne dni.

J: Biedny będzie ten blogowy światek; najpierw niszczycie ocenialnie, a teraz szablonarnie. Aż strach się bać, co będzie następne...
dK.: Ojejno, gorzej już raczej być nie może, opcje nam się kończą (zwłaszcza że prawicowych publicystów lubimy już od dawna). Co zaś do szabloniarni, to rzecz w tym, że promowanie bardzo złej grafiki jest jakby… szkodliwe społecznie, no. Wiele osób na cudeńkach zawierających trójgłowe malfoye i metropolie w lesie wyrabia sobie poczucie estetyki, co jest dość niepokojące w zestawieniu z faktem, że w program szkół w ogóle nie przewiduje kształcenia pod tym kątem. Czyli znowu Misja i - używając terminologii Lysi - kij w dupie, ale trochę interesuję się sztuką i nie jest mi to obojętne. A wiem, że nie brak ludzi, którzy się autentycznie zachwycają standardową szablonową sieczką.

J: Czyli interesujesz się sztuką, to Twoje normalniejsze hobby?
dK.: Interesuję się szeroko pojętą humanistyką, w tym sztuką, tak. Najnormalniejszym z moich hobby jest rysowanie. Nie wiążę z tym przyszłości, jednak wkładam w to dużo czasu i serca.

J: A może masz jeszcze jakieś inne, ciekawe pasje?
dK.:Zainteresowania posiadam, ale czy są ciekawe, to już insza inszość. O rysowaniu już mówiłam, o blogaskach mówiłam… Hm. Po pierwsze, lubię czytać Mądre Książki na interesujące mnie tematy. Ogólnie to interesuje mnie historia i różne humanistyczne rzeczy, szczególnie zaś historia Szwecji, starożytne mitologie i wampiry. Po drugie, w lubię czytać też inne rzeczy i bardzo dobrze robi mi fantastyka i staroświecka literatura grozy (aczkolwiek teraz odkładam wszystko „na po maturze”…). Po trzecie, muzyka. Z pozycji słuchacza, ale za to z pasją, a co. Kocham kupować płyty, chodzić na koncerty, czytać wywiady, poznawać nowe zespoły. No i, choć nie wiem, czy to się łapie pod zainteresowanie, jestem emocjonalnie zaangażowana w subkulturę gotycką, o. Po czwarte, jestem radosnym fangirlem Ghosta, dzień bez Papy Emeritusa II i Bezimiennych Ghouli jest dniem straconym i w ogóle niech się szerzy kult!!! (Po cztery i pół, Cthulhu fhtagn!!!) Po piąte, loffciam niemiecki i od dwóch lat desperacko próbuję się go nauczyć, zaryzykuję nawet, że z pewnymi sukcesami.
A, i jeszcze lubię grać w Diablo, tak swoją drogą.
Jak tak na to patrzę, to chyba naprawdę nie mam życia i jestem nudnym człowiekiem. Noale nic to.

J: Mówisz, że jedną z Twoich pasji jest muzyka, jaki rodzaj najbardziej lubisz?
dK.: *mdleje z radości* Jowito, jesteś jak święty Mikołaj, od zawsze marzyłam o tym, żeby mówić o tym w wywiadach. (Tutaj trochę łzawych teorii o tym, że w głębi serca jestem wrażliwa i kocham muzykę, a podle hejtuję jedynie po to, żeby zostać na tyle sławną, żeby masy chciały słuchać mojego gadania.)
A więc. Moim ulubionym gatunkiem ever jest grobowy i upojny pod każdym względem rock gotycki i zespoły takie jak  Sisters Of Mercy, Fields Of The Nephilim, Two Witches,  XIII. Stoleti, Frank The Baptist, Christian Death, Lestat, Paralysed Age, Siouxsie & The Banshees, Big Electric Cat czy – z bardziej dark wave’owych – London After Midnight chyba nigdy mi się nie znudzą. Chociaż tak naprawdę nie ma gatunku wśród dark independent, który by mi się nie podobał. Miło słucha mi się zarówno mniej lub bardziej łapankowej elektroniki (np. uwielbiam Suicide Commando), jak i marszowych, niszczących psychikę tworów neofolkowych i martial industrialnych (szczególnie lubię Ordo Rosarius Equilibrio, Der Blaue Reiter i Current 93) z Głębokim Przesłaniem historiozoficznym, o którym dla własnego dobra wolę nie myśleć.
Słucham w dużych ilościach i bardzo lubię także metal, właściwie wszystkie gatunki, zarówno te raczej lekkie, jak i te ekstremalne. Szczególnie podchodzi mi doom metal. Najwięcej słucham (kolejność przypadkowa): Korpiklaani, System Of A Down, Sabaton (zwłaszcza Carolus Rex, chociaż „normalny” Sabaton też całkiem lubię), Therion, Mercyful Fate i King Diamond, Bathory z okresu wikingów, Theatre Of Tragedy z pierwszych trzech płyt, Agalloch. I oczywiście wiele, wiele innych.
W ostatnich tygodniach zagłębiam się też w occult rock i słucham dużo Black Widow, Coven, Blood Ceremony czy Year Of The Goat i sadzę, że mi to zostanie.
Varia: Dead Can Dance, Sopor Aeternus & Ensemble Of Shadows (największą miłością darzę albumy Es reiten die Toten so schnell i obie części Dead Lovers’ Sarabande), ABBA, Swans, Puscifer, musical Tanz der Vampire i radosne twory H.P. Lovecraft Historical Society.
Poza tym są jeszcze moje trzy psychofanie: Rammstein, Lacrimosa (na szczęście się wyleczyłam, ale sentyment pozostał) i najświeższa, Ghost B.C. O każdym z tych zespołów mogłabym napisać sążnisty elaborat, jednak z litości dla czytelników ograniczę się do stwierdzenia, że kocham Ghosta miłością bezbrzeżną, albowiem bardzo się cieszę, że za odgrywanie satanistycznego kleru wzięli się ludzie inteligentni, utalentowani i z dużym poczuciem humoru. I rzucę linkiem do najpiękniejszego momentu z ich koncertu na Rock In Rio. Zresztą bardzo polecam obejrzeć cały koncert - czego by o tym zespole nie mówić, naprawdę umieją grać.
Ogólnie mrok, zło, abominacja i desakracja.

J: Czy Twój nick nie wziął się przypadkiem z piosenki Rammstein pt.: Waidmanns Heil?
dK.: Prawda to. Było krótko po premierze płyty, fanatyzm wylewał mi się uszami, po niemiecku znałam tylko kilka słów, a to die Krrreaturr muss STEEERRRBEEEN bez dwóch zdań miało w sobie coś pociągającego. XD Poza tym to miał być tylko nick na chwilę, na szybką rejestrację w jednym miejscu. W każdym razie dzisiaj, gdy już w pewnym stopniu opanowałam ten język, pewnie bym się nie zdecydowała na ów krok. Słuchanie “Waidmanns Heil” jest bardzo schizofrenicznym doświadczeniem, a wrzeszczenie refrenu na koncertach to już w ogóle.

J: Skoro miał być to nick na chwilę czemu przy nim zostałaś?
dK.:Skrajny brak weny + odkrycie nowych internetów = przyzwyczajenie. die_Kreatur, Kreatura to już dla mnie moje drugie imię. No i wesoło jest, nic tak nie poprawia mi humoru jak ta piosenka.

J:A właściwie skąd się wzięła nazwa Wielki Inkwizytor Internetu?
D.K.: Bo jak któryś raz z rzędu dowiedziałam się, że straszę wszystkich kolcami sprawiedliwości i niszczę ludziom życie i za kogo ja się w ogóle uważam, to mi się ta piosenka skojarzyła i po raz kolejny zachwyciłam się samą sobą, albowiem moje ego nie zna granic ni kordonów. No i przede wszystkim - czemu nie? To internet, tu każdy może być kim chce, i naprawdę blogosfera nie jest żadną poważną korporacją, żeby urząd Wielkiego Inkwizytora uwłaczał jej majestatowi.

J:Teraz zadam Ci trzy pytania, na które musisz udzielić szybkiej odpowiedzi. Gotowa?
dK.: Tak jakby.

J: Twój ulubiony kolor?
dK.:Różowy. Jest mniejszy od trzydziestu trzech.

J: Trzy blogi, które lubisz?
dK.: Będą cztery, bo tak. z-piwnicy.blogspot.com, niezatapialna-armada.blogspot.com, poliszmuwi.blogspot.com, zapieczlotych.blogspot.com

J:. Największe marzenie?
dK.: *omomom* Ja chyba nie mam marzeń. Mam wprawdzie dużo planów i pomysłów, jednak głęboko wierzę, że zrealizowanie ich to tylko kwestia czasu. A marzenie  to niejako z założenia coś nieosiągalnego, nie? Chociaż nie, wróć, ja mam marzenie. Chcę, żeby mi jakaś szabloniarka zrobiła szablon z Ghostem na mojego prywatnego bloga, z którym wciąż nie mogę ruszyć z powodu braku grafiki. *oczy kota ze Shreka*

J: A tak na koniec życzę Ci wielu sukcesów, cierpliwości, wytrwałości i przede wszystkim masę blogów do zanalizowania. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę!
dK.: Dzię-ku-ję! https://sphotos-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-ash4/q71/1002932_667508553262938_1675766403_n.jpg

2 komentarze:

  1. Wow, jestem pod wrażeniem Jowito! :-) A i osoba też ciekawa... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://fc08.deviantart.net/fs71/f/2013/130/3/a/oh_stop_it_you____by_citromosfagyi-d64reaj.png
    To odnośnie tego, co padło pod moim adresem ;P

    OdpowiedzUsuń