Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jowita G. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jowita G. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 października 2013

[09] Wywiad z Die_Kreatur

Przeprowadzenie tego wywiadu to była czysta przyjemność. Die_Kreatur była wyrozumiała, cierpliwa i pomocna, za co bardzo jej dziękuje. Myślę, iż wyszedł mi lepiej od poprzedniego, ale oceńcie sami.

Jowita: Na swoim koncie miałaś już jedną analizatornię, dlaczego właściwie z niej zrezygnowałaś?
Die_Kreatur: Hm. Hmm. Mówiąc wprost, to dlatego, że jestem nieogarnięta, leniwa i na ogarnięcie szkoły i wszystkich hobby ledwo starcza mi doby, a samotne mierzenie się z głupotą szybko wykańcza psychicznie. Największą efektywność pracy mam wtedy, gdy robię coś jednym ciągiem, a nie mam aż takiej odporności, żeby np. przysiąść na sześć godzin i wytrzymać pięćdziesiąt stron bełkotu spod znaku “so wrong on so many levels”. (Co innego, gdy znęcam się nad takim czymś w towarzystwie, wtedy jest łatwiej.) Z samodzielnym prowadzeniem analizatorni był ten problem, że praca nad analizą mi się przeciągała i przeciągała, aż w końcu ocenialnie zdychały/internet znajdował nowszy lolkontent/postało tyle nowych ocenek, że nikogo by nie zainteresował stan wcześniejszy. Mam kilka rozgrzebanych analiz zaczętych dawno, dawno temu, m.in. KDO i Dark Evaluation.

J: Czyli lepiej Ci pisać analizy kiepskich ocen z Deneve?
dK.:W ogóle wszystko jest lepiej robić z Deneve, albowiem Dę jest wcieloną zajebistością, o. Ale tak, w duecie z nią pracowało mi się o niebo lepiej.

J: Jaki był właściwie początek waszej analizatorni, Karny Kaktus, tzn kto wpadł na pomysł założenia czegoś takiego?
dK.: Przykro mi, nie znamy się na tyle dobrze z Den, żeby udostępniała mi swoje hasło do mózgu.
Ja Zadziwiającą Lekkość Bytu założyłam z fascynacji złymi ocenialniami i poczucia Misji, zaś nawiązałyśmy współpracę, bo... No nie wiem, to chyba całkiem logiczne, że lepiej, żeby zamiast dwóch martwych analizatorni istniała jedna żywa.

J: Myślisz, że analizowanie kiedyś Ci się znudzi?
dK.: Tak, obawiam się, że kiedyś nastąpi ten straszny moment, w którym przyjdzie mi mieć realne życie!!!!
A teraz na serio. Powiedzmy sobie szczerze, mój dorobek nie jest zbyt imponujący. Analizowanie i ocenianie to dla mnie tylko, hm, prace dorywcze. Ogólnie to lubię się tym zajmować, ale muszę mieć chęć i wenę. Blogosfera tak naprawdę to dla mnie jedynie źródło rozrywki i prawdopodobnie taplanie się w tym bagienku znudzi mi się kiedyś jak wszystko inne. Natomiast nie umiem powiedzieć, czy to będzie w tym roku, czy za dziesięć lat.

J: Pewnie wiele osóbek chciałoby, żebyś w końcu dała im spokój, bo słyniesz przecież przede wszystkim jako hejterka. Co o tym sądzisz?
dK.: Cóż ja mogę powiedzieć… Podobno dobrą metodą na zniechęceni do siebie prześladowców jest zamrożenie ich zdjęć w zamrażalniku. Jakby ktoś chciał sprawdzić skuteczność, proszę.
Na dobrą sprawę nie sądzę, żebym rzeczywiście była hejterem. Nie wydaje mi się, żebym obrażała kogokolwiek osobiście (a przynajmniej nie robię tego z premedytacją…) i na pewno nie życzę nikomu źle, ba, ostatnio mam nawet nadmiar wiary w ludzi i dobrej woli. No i mimo wszystko staram się dawać konstruktywną krytykę. Przede wszystkim nie oceniam ludzi, lecz ich pracę lub ewentualnie rozumowanie. Jeśli ktoś moje komentarze bierze za atak na siebie, zalecam odwyk od internetu i większy dystans.

J: Spotkałaś się kiedyś z “zamachem” na własną osobę?
dK.: Tak. Znaczy… No, co tu dużo gadać, ja akurat mam tró paranoję i odruchowo podejrzewam ludzi o wszystko. Zwykle jednak staram się zachować dystans do moich fantastycznych koncepcji, więc a) czekam, aż mi przejdzie, b) kieruję się zasadą “raz - przypadek, dwa - zbieg okoliczności, trzy - wrogie działanie”. (Ferh, jeszcze raz Cię przepraszam! ^^)  Ale już paranoja to swoją drogą, ja naprawdę się zetknęłam z zamachem na własną osobę. Od kwietnia przychodzą mi na maila wielkiej urody anonimy z wyzwiskami.

J: Czy wiesz, a może przynajmniej domyślasz się kto Ci je wysyła?
dK.: Szczerze? Niezbyt mnie to interesuje. Po którymś “spłoń na stosie, jebnięta kurwo” wyrzucanie tej połezji do spamu stało się już rutyną.

J: Wow. Ten ktoś, kto wysyła Ci to już od kwietnia musi mieć naprawdę nudne życie. Teraz zmienimy nieco temat; siedzisz w blogowym światku już jakiś czas. Co takiego interesującego jest w przeglądaniu tylu stron przez tyle czasu? Nie nudzi Ci się to?  
dK.: I tak, i nie. Znudziło mi się np. czytanie durnych opek i innych analizatorni niż NAKWa, w stalkowaniu ocenialni też miałam kiedyś z półtora roku przerwy, ostatniego własnego bloga prowadziłam jakieś cztery-pięć lat temu. Z drugiej strony, odkąd odkryłam Wiadome Forum, nie było momentu, w którym blogosfera byłaby mi totalnie obojętna. Może to dlatego, że bardzo się z forumem zżyłam, a blogaski to wspólna pasja najaktywniejszych użytkowników? W każdym razie inteligencja internautów nie zna granic i chociaż wiele już widziałam, bloggerzy wciąż potrafią czymś zaskoczyć. Słowem, trudno o nudę.

J: O forum Sierzantundsaper słyszy się różne opinie. Mówisz, że udzielasz się tam od dawna - jakie jest więc Twoje zdanie/ Twoja opinia?  
dK.: Przede wszystkim Forum jest dość specyficzny i prawdopodobnie nie wszystkim przypadnie do gustu, jednak ja każdemu gorąco polecam rejestrację. Na pewno wewnątrz wygląda to wszystko trochę inaczej niż z perspektywy autorki, której nagle analiza/stado krytyków rzuciło się na łeb. Po poznaniu nas pewnie łatwiej jest też zrozumieć nasze racje.  
Forumu przede wszystkim zrzesza wykształconych,  oczytanych i raczej kulturanych ludzi z abstrakcyjnym poczuciem humoru i cokolwiek masochistycznym umiłowaniem do obcowania z głupotą i złą literaturą.  Choć jesteśmy znani głównie z wyśmiewania blogasków, znajduje się u nas bardzo, bardzo, bardzo dużo dyskusji na naprawdę najprzeróżniejsze tematy. Istnieje coś takiego jak kultura wypowiedzi czy wzajemny szacunek, wbrew pozorom jesteśmy bardzo otwarci na opinie innych . Forumu jest też miłe i kochane, zawsze można liczyć na jego wsparcie, użytkownicy są pomocni i mają ze sobą dobry kontakt, można się wiele dowiedzieć i nauczyć, a żandarmowie zamiast wlepiać mandaty, wydzielają offtopy. Reasumując, moje zdanie jest takie, że Forumu to najcudowniejszy kawałek internetów i nie wyobrażam sobie bez niego życia. *tyle dużo miłości*

J: Jakie jest najnowsze zainteresowania Foruma?
dK.: Ostatnimi czasy oko Saurona coraz częściej zerka w stronę szabloniarni. Prace wirtuozów photoshopa stały się wreszcie należycie doceniane, tj. tak, jak wcześniej mistrzowski warsztat opkopisarek i ogromna wiedza oceniających. Nadchodzą mroczne dni.

J: Biedny będzie ten blogowy światek; najpierw niszczycie ocenialnie, a teraz szablonarnie. Aż strach się bać, co będzie następne...
dK.: Ojejno, gorzej już raczej być nie może, opcje nam się kończą (zwłaszcza że prawicowych publicystów lubimy już od dawna). Co zaś do szabloniarni, to rzecz w tym, że promowanie bardzo złej grafiki jest jakby… szkodliwe społecznie, no. Wiele osób na cudeńkach zawierających trójgłowe malfoye i metropolie w lesie wyrabia sobie poczucie estetyki, co jest dość niepokojące w zestawieniu z faktem, że w program szkół w ogóle nie przewiduje kształcenia pod tym kątem. Czyli znowu Misja i - używając terminologii Lysi - kij w dupie, ale trochę interesuję się sztuką i nie jest mi to obojętne. A wiem, że nie brak ludzi, którzy się autentycznie zachwycają standardową szablonową sieczką.

J: Czyli interesujesz się sztuką, to Twoje normalniejsze hobby?
dK.: Interesuję się szeroko pojętą humanistyką, w tym sztuką, tak. Najnormalniejszym z moich hobby jest rysowanie. Nie wiążę z tym przyszłości, jednak wkładam w to dużo czasu i serca.

J: A może masz jeszcze jakieś inne, ciekawe pasje?
dK.:Zainteresowania posiadam, ale czy są ciekawe, to już insza inszość. O rysowaniu już mówiłam, o blogaskach mówiłam… Hm. Po pierwsze, lubię czytać Mądre Książki na interesujące mnie tematy. Ogólnie to interesuje mnie historia i różne humanistyczne rzeczy, szczególnie zaś historia Szwecji, starożytne mitologie i wampiry. Po drugie, w lubię czytać też inne rzeczy i bardzo dobrze robi mi fantastyka i staroświecka literatura grozy (aczkolwiek teraz odkładam wszystko „na po maturze”…). Po trzecie, muzyka. Z pozycji słuchacza, ale za to z pasją, a co. Kocham kupować płyty, chodzić na koncerty, czytać wywiady, poznawać nowe zespoły. No i, choć nie wiem, czy to się łapie pod zainteresowanie, jestem emocjonalnie zaangażowana w subkulturę gotycką, o. Po czwarte, jestem radosnym fangirlem Ghosta, dzień bez Papy Emeritusa II i Bezimiennych Ghouli jest dniem straconym i w ogóle niech się szerzy kult!!! (Po cztery i pół, Cthulhu fhtagn!!!) Po piąte, loffciam niemiecki i od dwóch lat desperacko próbuję się go nauczyć, zaryzykuję nawet, że z pewnymi sukcesami.
A, i jeszcze lubię grać w Diablo, tak swoją drogą.
Jak tak na to patrzę, to chyba naprawdę nie mam życia i jestem nudnym człowiekiem. Noale nic to.

J: Mówisz, że jedną z Twoich pasji jest muzyka, jaki rodzaj najbardziej lubisz?
dK.: *mdleje z radości* Jowito, jesteś jak święty Mikołaj, od zawsze marzyłam o tym, żeby mówić o tym w wywiadach. (Tutaj trochę łzawych teorii o tym, że w głębi serca jestem wrażliwa i kocham muzykę, a podle hejtuję jedynie po to, żeby zostać na tyle sławną, żeby masy chciały słuchać mojego gadania.)
A więc. Moim ulubionym gatunkiem ever jest grobowy i upojny pod każdym względem rock gotycki i zespoły takie jak  Sisters Of Mercy, Fields Of The Nephilim, Two Witches,  XIII. Stoleti, Frank The Baptist, Christian Death, Lestat, Paralysed Age, Siouxsie & The Banshees, Big Electric Cat czy – z bardziej dark wave’owych – London After Midnight chyba nigdy mi się nie znudzą. Chociaż tak naprawdę nie ma gatunku wśród dark independent, który by mi się nie podobał. Miło słucha mi się zarówno mniej lub bardziej łapankowej elektroniki (np. uwielbiam Suicide Commando), jak i marszowych, niszczących psychikę tworów neofolkowych i martial industrialnych (szczególnie lubię Ordo Rosarius Equilibrio, Der Blaue Reiter i Current 93) z Głębokim Przesłaniem historiozoficznym, o którym dla własnego dobra wolę nie myśleć.
Słucham w dużych ilościach i bardzo lubię także metal, właściwie wszystkie gatunki, zarówno te raczej lekkie, jak i te ekstremalne. Szczególnie podchodzi mi doom metal. Najwięcej słucham (kolejność przypadkowa): Korpiklaani, System Of A Down, Sabaton (zwłaszcza Carolus Rex, chociaż „normalny” Sabaton też całkiem lubię), Therion, Mercyful Fate i King Diamond, Bathory z okresu wikingów, Theatre Of Tragedy z pierwszych trzech płyt, Agalloch. I oczywiście wiele, wiele innych.
W ostatnich tygodniach zagłębiam się też w occult rock i słucham dużo Black Widow, Coven, Blood Ceremony czy Year Of The Goat i sadzę, że mi to zostanie.
Varia: Dead Can Dance, Sopor Aeternus & Ensemble Of Shadows (największą miłością darzę albumy Es reiten die Toten so schnell i obie części Dead Lovers’ Sarabande), ABBA, Swans, Puscifer, musical Tanz der Vampire i radosne twory H.P. Lovecraft Historical Society.
Poza tym są jeszcze moje trzy psychofanie: Rammstein, Lacrimosa (na szczęście się wyleczyłam, ale sentyment pozostał) i najświeższa, Ghost B.C. O każdym z tych zespołów mogłabym napisać sążnisty elaborat, jednak z litości dla czytelników ograniczę się do stwierdzenia, że kocham Ghosta miłością bezbrzeżną, albowiem bardzo się cieszę, że za odgrywanie satanistycznego kleru wzięli się ludzie inteligentni, utalentowani i z dużym poczuciem humoru. I rzucę linkiem do najpiękniejszego momentu z ich koncertu na Rock In Rio. Zresztą bardzo polecam obejrzeć cały koncert - czego by o tym zespole nie mówić, naprawdę umieją grać.
Ogólnie mrok, zło, abominacja i desakracja.

J: Czy Twój nick nie wziął się przypadkiem z piosenki Rammstein pt.: Waidmanns Heil?
dK.: Prawda to. Było krótko po premierze płyty, fanatyzm wylewał mi się uszami, po niemiecku znałam tylko kilka słów, a to die Krrreaturr muss STEEERRRBEEEN bez dwóch zdań miało w sobie coś pociągającego. XD Poza tym to miał być tylko nick na chwilę, na szybką rejestrację w jednym miejscu. W każdym razie dzisiaj, gdy już w pewnym stopniu opanowałam ten język, pewnie bym się nie zdecydowała na ów krok. Słuchanie “Waidmanns Heil” jest bardzo schizofrenicznym doświadczeniem, a wrzeszczenie refrenu na koncertach to już w ogóle.

J: Skoro miał być to nick na chwilę czemu przy nim zostałaś?
dK.:Skrajny brak weny + odkrycie nowych internetów = przyzwyczajenie. die_Kreatur, Kreatura to już dla mnie moje drugie imię. No i wesoło jest, nic tak nie poprawia mi humoru jak ta piosenka.

J:A właściwie skąd się wzięła nazwa Wielki Inkwizytor Internetu?
D.K.: Bo jak któryś raz z rzędu dowiedziałam się, że straszę wszystkich kolcami sprawiedliwości i niszczę ludziom życie i za kogo ja się w ogóle uważam, to mi się ta piosenka skojarzyła i po raz kolejny zachwyciłam się samą sobą, albowiem moje ego nie zna granic ni kordonów. No i przede wszystkim - czemu nie? To internet, tu każdy może być kim chce, i naprawdę blogosfera nie jest żadną poważną korporacją, żeby urząd Wielkiego Inkwizytora uwłaczał jej majestatowi.

J:Teraz zadam Ci trzy pytania, na które musisz udzielić szybkiej odpowiedzi. Gotowa?
dK.: Tak jakby.

J: Twój ulubiony kolor?
dK.:Różowy. Jest mniejszy od trzydziestu trzech.

J: Trzy blogi, które lubisz?
dK.: Będą cztery, bo tak. z-piwnicy.blogspot.com, niezatapialna-armada.blogspot.com, poliszmuwi.blogspot.com, zapieczlotych.blogspot.com

J:. Największe marzenie?
dK.: *omomom* Ja chyba nie mam marzeń. Mam wprawdzie dużo planów i pomysłów, jednak głęboko wierzę, że zrealizowanie ich to tylko kwestia czasu. A marzenie  to niejako z założenia coś nieosiągalnego, nie? Chociaż nie, wróć, ja mam marzenie. Chcę, żeby mi jakaś szabloniarka zrobiła szablon z Ghostem na mojego prywatnego bloga, z którym wciąż nie mogę ruszyć z powodu braku grafiki. *oczy kota ze Shreka*

J: A tak na koniec życzę Ci wielu sukcesów, cierpliwości, wytrwałości i przede wszystkim masę blogów do zanalizowania. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę!
dK.: Dzię-ku-ję! https://sphotos-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-ash4/q71/1002932_667508553262938_1675766403_n.jpg

niedziela, 6 października 2013

Oceniamy oceniających cz. I

Witajcie! Właśnie przybywamy z nowym postem i bardzo zależy nam na Waszej opinii, czy taki typ artykułu Wam przypada do gustu. Dzisiaj pod lupę postanowiłyśmy wziąć Wiedźmińskie Oceny. Są one stosunkowo nową ocenialnią, ale nie wywołują ‘’gównoburz’’, a ich oceny (którym miałyśmy okazję się przyjrzeć) są naprawdę niezłe. Zebrałyśmy dla Was trochę informacji na temat tej ocenialni.
- Na początek poprosiłyśmy o udzielenie opinii na temat Wiedźmińskich Ocen kilka osób. Niestety, ostatecznie została nam tylko jedna, ponieważ osoby rozmyśliły się na opublikowanie ich wypowiedzi.
Oto odpowiedź N. Weltschmerz z bloga brudna-krew.blogspot.com
‘’Przyznam, że zgłosiłam tam swojego bloga, bo mieli krótkie kolejki. Na początku trochę omijałam ich szerokim łukiem, sądząc, że będzie to jakaś kolejna ocenialnia o wątpliwej jakości, ale później przeczytałam jedną z ocen Triss i postanowiłam się do niej zgłosić.
Jasne, że jestem zadowolona. Triss bez problemu wyłapała prawdziwe charaktery stworzonych przeze mnie postaci, co moim zdaniem sprawia najwięcej problemu niezbyt dobrym oceniającym, i chociaż miała do ocenienia zaledwie cztery rozdziały fanfika - rozpisała się na ich temat szczegółowo, wskazując, co zrobiłam źle. Ocena była napisana przystępnie i uprzejmie, a wszystko, co napisała Triss, było poparte argumentami. Spodziewałam się właśnie takiej oceny, jaką dostałam.’’
- Następnie Założycielka udzieliła nam odpowiedzi na kilka pytań.
Dlaczego założyłaś własną ocenialnię, a nie poszłaś na staż do jakiejś innej?
‘’To dość ciekawe pytanie. Może dlatego, że miałam od początku konkretny pomysł. Gdybym zgłosiła się na staż, z pewnością nie mogłabym wprowadzać znaczących zmian, nawet po zostaniu pełnoprawną oceniającą. Chciałam stworzyć coś swojego, zebrać nową ekipę, zobaczyć, czy sobie z tym wszystkim poradzę.’’
Skąd się wzięła nazwa ocenialni?
‘’Oczywiście od Wiedźmina! Ocenialnia z założenia miała być tematyczna.’’
Co takiego ma w sobie Twoja ocenialnia, czego nie mają inne?
‘’To trudne pytanie, gdyż każda ocenialnia ma coś swojego. Jesteśmy świeżynką, nowością na rynku i musimy wytrwałością oraz zaangażowaniem pokazać, że warto się do nas zgłosić. Nie spotkałam ocenialni, która ma podobny motyw przewodni, tym pewnie się wyróżniamy. A co dalej? Czas pokaże!’’
Czy myślisz, że Twoja ocenialnia jest/będzie jedną z lepszych w blogosferze?
‘’Chciałabym, ale która założycielka by nie chciała? Wszystko w naszych rękach. Jednak tworzenie ocenialni nie jest jakimś wyścigiem szczurów. Jesteśmy dla zgłaszających się, w żadnym wypadku nie odwrotnie. I możemy być średniaczkiem, byleby ktoś uznał nasze rady za pomocne.’’
- A tutaj odpowiadała nam oceniająca Siri (wtedy jeszcze stażystka).
Co zachęciło Cię, aby rozpocząć staż właśnie na Wiedźmińskich ocenach, a nie gdzieś indziej?
‘’Wybrałam Wiedźmińskie, ponieważ spodobał mi się format i stylizacja. Widać było, że autorka zna się na rzeczy, wyczułam w tym pewnego rodzaju zabawę słowem – wyglądało wszystko naturalnie, zostało napisane lekko i to mi od razu przypadło do gustu.’’
Jakie, według Ciebie są mocne i słabe strony waszej ocenialni?
‘’Nie wiem, jak mam się odnieść konkretnie do naszej ocenialni, bo myślę, że tak jak większość oceniających naszą słabą stroną jest ograniczający nas czas. Nie zawsze ma się go tyle, ile by się pragnęło, aby zapiąć wszystko na ostatni guzik. Mocną stroną na pewno jest to, że staramy się konsultować w sprawach ocen i pomagamy sobie w spornych kwestiach. Jeśli jedna ma jakąś wątpliwość, reszta może ją rozwiać i myślę, że oceniany na tym dużo zyskuje.’’
Dlaczego autorzy blogów powinni zgłaszać się do Wiedźmińskich ocen?
‘’Aby dostać konkretną ocenę. Nie uważam, żebym była nie wiadomo jaką znawczynią, ale
staram się pomóc wskazać to, nad czym autor mógłby popracować, jeśli tylko mu zależy.’’
- A tutaj wypisałyśmy kilka rzeczy, które (naszym zdaniem) można by było jeszcze poprawić:
a) Brak wolnych miejsc.
b) Trochę niezrozumiałe nazwy podstron.
- Miłym akcentem zakańczając, wypisałyśmy kilka rzeczy, które przypadły nam do gustu:
a) Porządek i schludność na blogu.
b) Długie, pełne rad oceny.

czwartek, 8 sierpnia 2013

[07] Wywiad z Kniga + Krótkie powitanie

Okey... Jak pewnie się domyślacie jestem nową stażystką na tym blogu. W necie posługuję się nickiem Jowita G i tu także. Zgłosiłam się na "redaktorkę", gdyż uwielbiam pisać, a swoją przyszłość wiążę z dziennikarstwem. No dobra już nie przeciągam:) Prezentuję Wam mój pierwszy wywiad z Knigą. Jest trochę krótki, ale jak już pisałam jest moim pierwszym ,więc proszę o wyrozumiałość :) Skomentujcie i śmiało napiszcie, co o nim  sądzicie.

Jowita: 1 pytanie: Dlaczego właśnie ocenialnia?

Kniga: Szczerze mówiąc, zaczęłam oceniać z nudów. Akurat miałam trochę wolnego czasu zimą, po egzaminach i stwierdziłam, że ocenianie może być ciekawe. Jestem w świecie blogowym już od dosyć dawna, więc z pomysłem ocenialni byłam dobrze zaznajomiona, często zgłaszałam swoje blogi do oceny, więc nowość to dla mnie nie była, chociaż sama nie zajmowałam się wcześniej ani korektą czyichś tekstów, ani analizą lub właśnie typowym ocenianiem. Za to i tak czytałam blogi, i tak zostawiałam na nich komentarze, a oceny właściwie niewiele różnią się od bardzo rozbudowanego komentarza, więc to, co robią oceniający, bardzo mi podpasowało. Szczególnie, że w takim wypadku jest się pewnym, że autor bloga chce Twojej opinii, nie piszesz zupełnie w ciszę.

J: Czyli spodobało Ci się to? Jak długo już oceniasz?

K: Wysłałam swoje zgłoszenie na początku stycznia, pierwszą ocenę na KDO opublikowałam również w styczniu, więc będzie już prawie osiem miesięcy. Bardzo krótki staż.

J: Cieszę się. Nie każdemu idzie tak łatwo, ale nie dziwię się. Czytałam Twoje oceny - nic dodać, nic ująć. Wolisz oceniać blogi "idealne" czy te słabsze i przeciętne?

K: Dziękuję, chociaż wiem, że nadal mogę trochę popracować nad swoim ocenianiem. Czasem czytam swoje oceny i dopiero po miesiącu wyłapuję różne powtórzenia i inne błędy, które zdarza mi się popełniać. Głupio mi wtedy.
A jeśli chodzi o Twoje pytanie, to najgorsze, co może się zdarzyć, to blog idealny zgłoszony do oceny. Jeśli miałabym wybrać, to z dwojga złego wolę te naprawdę słabe, bo wtedy przynajmniej wiem od samego początku, że mam coś do napisania, że naprawdę mogę pomóc autorowi. Przy tekstach idealnych czasami nie czuję się wystarczająco kompetentna, by udzielać rad np. dotyczących interpunkcji, bo o ile znam podstawowe zasady i potrafię poprawić zdania osoby, która o interpunkcji nie ma zielonego pojęcia, tak przy tekstach bardziej dopracowanych, pisanych przez osobę, która wie o poprawności więcej niż ja, często po prostu boję się tego, że poprawię na gorsze, więc nie ruszam zdania wcale, jeśli mam wątpliwości co do swojej wersji.

J: Ale i tak się nie zniechęcasz. Zauważyłam, że Twój "dorobek" ocenionych blogów jest całkiem spory. Co motywuje Cię do oceniania?

K: Hmm... Ciężkie pytanie, bo tak naprawdę rzadko coś mnie do tego motywuje. Nie potrzebuję motywacji, jeśli po prostu mam ochotę coś ocenić, a jeśli jakiegoś bloga ocenia mi się ciężko, to zwyczajnie tego nie robię przez długi czas, aż się z nim w końcu przeproszę albo w mojej kolejce znajdzie się coś naprawdę świetnego, do czego bardzo chcę się dokopać - to jest moja jedyna motywacja. Świata ocenianiem nie zbawię i dobrze o tym wiem.

J: Podoba mi się twoje beztroskie podejście. Widać, że robisz to dla zabawy. Choć zawsze znajdą się jacyś hejterzy. Jak sobie z nimi radzisz?

K: Cóż, mnie osobiście hejterzy jeszcze nie atakowali, co chyba dobrze o mnie świadczy, ale raczej się tego nie boję, bo jeśli będą to głupie i bezpodstawne komentarze, nie zwrócę na nie uwagi, a jeśli ktoś wypisze mi rzeczywiste błędy i jego uwagi będą miały sens, nie nazwę tego hejtem.

J: Pozazdrościć. A jak układają się stosunki pomiędzy Wami, oceniającymi?

K: Dobrze, że mamy ze sobą jako taki kontakt, chociażby w komentarzach, więc zawsze da się wszystko szybko ze sobą załatwić. Nie jesteśmy tak zżyte jak inne grupy oceniających, ale myślę, że łatwo to wytłumaczyć tym, że załoga na KDO nigdy jeszcze nie była na tyle stała, by wszyscy się dobrze poznali, cały czas ktoś odchodzi, ktoś nowy przychodzi i często szybko znika. Z tego co widziałam, jest tak od samego początku, ale myślę, że dobrze byłoby to w końcu zmienić, więc ja na razie nigdzie się z KDO nie wybieram.

J: Czy zrezygnujesz kiedyś z blogowania?

K: Nie wiem, ciężko przewidzieć, co będzie kiedyś, ale lubię to robić, więc na razie nie wydaje mi się, bym chciała podjąć taką decyzję. Często zdarzają mi się przerwy i kryzysy, jeśli chodzi o pisanie, ale jestem na tyle zrównoważona emocjonalnie, że nie rzucam się od razu do komputera i nie usuwam bloga. Nie lubię takiego dramatyzowania i nie wyobrażam sobie, żebym miała nagle podjąć taką decyzję. Jeśli kiedyś zdarzy mi się zniknąć z blogowego świata, to raczej w sposób wyciszenia się, rzadszej publikacji tekstów.

J: Czy "blogowa" Kniga różni się od tej, która siedzi przed ekranem komputera?

K: Zacznijmy od tego, że "blogowa Kniga" istnieje tylko na potrzeby oceniania, bo jestem przyzwyczajona do używania bardzo różnych nicków (chociaż łyżką nie jestem) i nie chciałam mieszać ocen ze swoją twórczością, bo po co komu mój prywatny blog? Staram się też w ocenach nie narzucać nikomu swojego zdania i nie opowiadać całymi akapitami o swoim życiu, bo to nikomu nie jest potrzebne. Tak więc "blogowa Kniga" na pewno różni się od mojego rzeczywistego ja, bo naprawdę nie jestem tak skryta, jak mogłoby się wydawać przy ocenach. Po prostu nie lubię niepotrzebnie pisać o sobie, kiedy ludzie proszą mnie tylko o opinię dotyczącą ich bloga.

J: Na swoje podstronie nie napisałaś niczego o sobie, więc może mi uchylisz rąbka tajemnicy? Masz jakieś hobby?
K: Moim hobby jest turystyka. Aktualnie próbuję zwiedzać świat, chociaż na razie ograniczyłam się do trzech kontynentów, Europy, Afryki i bliższej części Azji, bo przydałoby się przed prawdziwymi podróżami w nieznane mieć osiemnaście lat (co mnie czeka już naprawdę niedługo). Planuję też studia w kierunku właśnie turystyki lub geografii (bo liczyć kąt padania promieni słonecznych też całkiem lubię), jeśli się uda, to w UK.

J: Ambitne plany na przyszłość. Mam nadzieję, ze uda Ci się je zrealizować. A wracając do blogów. Czy jakieś blogi, które już oceniłaś, tak Cię urzekły, że czytasz je regularnie?

K: Na większość zaglądałam przynajmniej kilka razy po ocenie, ale jest kilka, które czytam regularnie i jest to między innymi "Projekt: Gra", "Pill of Happines" i "Drumming Songs". I muszę przyznać, że to są właśnie te blogi, które oceniało mi się najlepiej, szczególnie dobrze wspominam ostatni z wymienionych. A, i jeszcze zaglądam dosyć często na "100thingsbefore", ale nie jest to blog z opowiadaniem, więc moja regularność tutaj ogranicza się raczej do zaglądania, jeśli akurat mam czas i sobie przypomnę.

J: A może myślałaś kiedyś o założeniu własnego bloga? Chyba, że już go posiadasz?

K: Posiadam nawet więcej niż jednego bloga, ale nie mam raczej zamiaru podawać ich adresów, bo z moim ocenianiem nie mają nic wspólnego.

J: Jeżeli tak wolisz. Masz jakieś rady dla początkujących blogerów?

K: Powinni zastanowić się nad tym, o czym chcą pisać, zanim zaczną to robić, a później zwracać uwagę na dobre rady, których wbrew pozorom jest pojawia się naprawdę dużo.

J: Spotkałaś się kiedyś z przypadkiem ignorowania Twoich rad przez autora?

K: Komentując bloga wiele razy. Przy ocenianiu rzadziej, bo w sumie nie napisałam jeszcze wielu ocen, jednak zdarzyło mi się, że autorka podziękowała, ale nie poprawiła zupełnie nic, a jeszcze mniej przyjemny był zupełny brak jakiejkolwiek odpowiedzi pod inną oceną. Ale zdarza się, nie ma co płakać, to nie ja na tym ucierpię bardziej.

J: Naprawdę podziwiam Twoją cierpliwość i opanowanie w takich sytuacjach. Ja bym po prostu nie umiała. Ale niektórzy blogerzy biorą sobie do serca Twoje rady i się do nich stosują. Jak się wtedy czujesz?

K: Cieszę się, że mogłam im pomóc, oczywiście. Lubię oceniać i dobrze, że ktoś może z tego skorzystać, w ten sposób obie strony są zadowolone.

J: Kiedy zobaczysz, że blog, który oceniłaś jest naprawdę lepszy i ma więcej wejść, myślisz sobie wtedy: ,,To także moja zasługa"?

K: Na liczbę wejść raczej nie patrzę, bo to właściwie nic nie znaczy. Jeśli chodzi o jakość, to oczywiście jestem zadowolona, ale w ten sposób o tym nie myślałam. Moje opinie są raczej subiektywne, więc większą nagrodą od "mojej zasługi" jest to, że po zastosowaniu się autora do moich rad, blog staje się bardziej taki, jaki chciałabym czytać.

J: I to już moje ostatnie pytanie: Jak zareagowałaś i jakie towarzyszyły Ci uczucia, kiedy zaproponowałam Ci wywiad?
K: Byłam trochę zaskoczona, ale pozytywnie. Zdecydowanie nie spodziewałam się, że po ośmiu miesiącach mojego oceniania ktoś będzie chciał przeprowadzić ze mną wywiad.

J: Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę. Życzę wielu sukcesów, cierpliwości i wytrwałości oraz spełnienia marzeń.

K: Dziękuję. Tobie też wszystkiego dobrego.